Przepiękne holo od Carla Cosmetics Gel Like 4D - # 2Holo

Witajcie :) w dzisiejszym poście chciałam Wam pokazać lakier, który nabyłam w poniedziałek i który długo nie czekał, aby wylądować na moich pazurkach ;). Mowa o lakierze holograficznym od Carla Cosmetics. Szczerze mówiąc pierwszy raz spotykam się z lakierami tej marki, a wychodzi na to, że jest to polska marka, która jest produkowana w Łodzi :). Niestety znalezienie w internecie jakichkolwiek informacji o nich, a tymbardziej chociaż jednego swatcha graniczy z cudem. Wychodzi więc na to, że będę pierwsza :). (Jeśli natraficie na jakieś info o nich to koniecznie dajcie mi znać ;) ).

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tymi lakierami, na chwilę obecną posiadam dwa kolory (ten niebieski + chłodny złoty odcień) na pięć z tej serii (pozostałe to róż, zieleń oraz fiolet), ale od razu zaznaczam, że pozostałe trzy także wkrótce przygarnę, ponieważ są świetne ;). A dlaczego? O tym poczytacie poniżej :)

Lakier ma pojemność (tylko) 6 ml - i nad tym najbardziej ubolewam. Jego cena to równe 9 zł, nabyłam go w chińskim markecie ;). Lubię tam zaglądać ze względu na duży wybór ozdób do paznokci oraz właśnie na możliwość upolowania takich perełek jak ta ;). Cała kolekcja bardzo przypomina mi kolekcję Colour Alike o nazwie Trele Pastele (może troszkę inne odcienie, ale kolorki dokładnie takie) + dodatek złotego holosia w chłodnym odcieniu. Nawet cenowo wychodzą podobnie w stosunku do pojemności. Różni je jedynie rozkład holo drobin - tutaj mamy do czynienia z linearnym efektem (niestety zdjęcia nie oddają jego prawdziwego piękna), natomiast CA daje bardziej rozproszony efekt.

 Największym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że lakier kryje już po pierwszej warstwie. Zazwyczaj w takich przypadkach zawsze daję dwie, ale tutaj nie było takiej potrzeby. Na zdjęciach widzicie jedną warstwę. Jednowarstwowce słyną z tego, że świetnie nadają się do stempli i tak też jest w tym przypadku :). Mój stempelkowy test możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Oprócz tego ma super konsystencję - nie udało mi się zalać skórek - nie musiałam nic czyścić :). Jedyny zarzut mam do pędzelka, który jest wykonany ze sztucznego włosia i gdy malujemy paznokcie to jest ryzyko zrobienia nim pionowych wgłębień na pazurku (możecie to zobaczyć na palcu wskazującym). Włosie to kojarzy mi się od razu z włosiem ze zmiotki :) - za to duży minus (chociażby estetyczny).

Jak więc widzicie na zdjęciu powyżej, stempel świetnie się odbił. Złotko też bardzo dobrze odbija, jednak pokażę Wam innym razem ;).

Tym razem nie chciałam przytłaczać holosia żadnymi zdobieniami ani cudami, więc zostawiłam go solo i cieszyłam swoje oczy :). Noszę go już dwa dni, widać lekkie przetarcia na końcach, ale jak na warstwę bez topu to bardzo dobry wynik. Lakier położyłam na warstwę odżywki diamentowej Eveline (tak, wróciłam na chwilę do tej odżywki, aby moje pazurki szybciej urosły).

Czy Was urzekł tak samo jak mnie? Ja się chyba zakochałam :) i już się nie mogę doczekać pozostałych w mojej kolekcji. Gdy tylko dostanę resztę płytek z BPS to zaszaleję :D.

Pozdrawiam